Za nami pierwsza historyczna runda w klasie okręgowej. Jak była dla nas ta runda? Jak wypadliśmy jako absolutny beniaminek? Czy sprostaliśmy oczekiwaniom? Czy zawodnicy wytrzymali presję?
Czas na podsumowanie rundy!!!
88’ w meczu z Izdebkami i wiemy, że okręgówkę mamy. Jeszcze echo wystrzałów korków z szampanów nie ucichło a my przed nowymi problemami. Większość „przyjaciół” Klubu zachęcało nas do wzmocnień, musicie bo spadniecie z hukiem, musicie bo przyjdą porażki i się wam to rozleci. Inni nawet wymieniali nazwiska „z tym zawodnikiem chcecie grać w okręgówce”. Odpowiedź nasza byłą cały czas taka sama, to oni wywalczyli awans bezsprzecznie, nie czekając, jak inne drużyny na jakiś „magiczne” układanki, do końca uzależnieni byli sami od siebie i tak naprawdę im ten awans najbardziej się należał.
Pozytywnie zareagowali sponsorzy, ale Zarząd oprócz Tomka Chrobaka (bardzo dobry transfer) nie ściąga nikogo. Szanse dostają naprawdę Ci co wywalczyli awans i trener, który „wziął” drużynę „B” klasową bez wzmocnień doprowadził do klasy „O”.
Najważniejsze to utrzymać skład i grać tak jak w klasie A. Wiele drużyn oceniało grę Grabówki jako naprawdę ciekawą, ale czy to wystarczy na klasę O, na Naftę Jedlicze, Ustrzyki Dolne, Besko czy „odmienione” Pisarowce?
Na inaugurację 12 sierpnia chcemy grać z Górnikiem Strachocina, nie dlatego że 3-ech jego zawodników zakłada koszulki z „wilkiem na piersi” , dlatego że od bardzo dawna dobrze współpracowaliśmy z Klubem ze Strachociny.
Inauguracja remisowa (0-0) – widowisko zawiodło liczną widownię.
Wyjazd do Kotwicy Korczyna nieudany, przegrywamy 3-1 w meczu gdzie mieliśmy wiele dogodnych sytuacji na zdobycie bramki, szczególnie w pierwszej połowie.
W III kolejce gościmy Ustrzyki Dolne. Po dobrym meczu nie udaje się żadnej ze stron pokonać bramkarzy - następny bezbramkowy remis.
IV kolejka to popis sędziny Andżeliki Rakoczy w Głowience (ponoć sprawa się jeszcze toczy). To co wyrabiała ta Pani woła o pomstę do nieba, podobne „futbolowe jaja” ponoć były z udziałem tej Pani w rzeszowskiej klasie okręgowej. Ale mecz był zdecydowanie pod nasze dyktando, to my zdominowaliśmy gospodarzy. Ale wracamy z ręcznikiem i mydłem. (1-0)
W V kolejce odpoczywamy.
W VI przy pięknej pogodzie pewnie rozpędziliśmy „Burzę” Rogi (3-0), ale tracimy najlepszego strzelca naszej drużyny Dawida Ciska. Czarny scenariusz się sprawdził. Twardy „Orzech” uszkodził wiązadła i oprócz tragedii sportowej dla Dawida, tworzy się następny problem - braku napastnika. Wieloletni Kapitan Siedlecki w sparingowym meczu w Bażanówce uszkodził staw skokowy na tyle poważnie, że prawie całą rundę nie grał. Ten ambitny zawodnik wchodził na mecz (na 20 max 30 min) aby później przez 3 tygodnie mieć opuchniętą stopę. Taki układ nie miał sensu i Łukasz dostał polecenie aby całkowicie się wykurował, bo zdrowie jest najważniejsze. Zastąpić Capitana jest bardzo trudno, co się zapewne odbijało na naszych wynikach.
VII kolejka wyjeżdżamy do Beska. Bardzo dobry mecz w wykonaniu naszej drużyny, szczególnie Wojtek Czopor siał postrach grając w linii pomocy. (1-2)
VIII kolejka i gościmy drużynę Szarotki Uherce i chyba pierwszy raz kibice w Grabówce widzą jak gra drużyna z kontry. Zostaliśmy kontrami gości zmiażdżeni. Jak się później okazało było to jedyne zwycięstwo Uherzec na wyjeździe i to jeszcze u nas. Ale jak powiedział Prezes „do góry łeb”. (1-4)
W Przysietnicy w IX kolejce, sędziowie zabierają nam zwycięstwo. Prawidłowo zdobyta bramka przez Konrada Ciska nie zostaje uznana przez arbitra głównego i tylko 1 punkt wywozimy z derbów powiatu brzozowskiego. (0-0)
W X kolejce nie przestraszyliśmy się nawet czarnoskórego zawodnika Leśnika Baligród (absolutnie nic nie mamy przeciwko grze, notabene bardzo dobrego zawodnika naszej ligi)
i wygrywamy 2-0 .
XI kolejka to „wizyta u byłego III ligowca”, mowa tu o Partyzancie Targowiska. Mimo błędu, którego nie powinien zrobić tak klasowy bramkarz jak Maciej Oleniacz (błąd w ustawieniu muru) razem z linią obrony (Chrobak, Adamski i Dabrowiecki) zostają bohaterami meczu. Wynik 1-1 napawa optymizmem.
W XII kolejce już po 10 minutach optymizm trenera jak i kibiców zostaje całkowicie zrujnowany przez piłkarzy z Iwonicza, którzy obnażają katastrofalnie grającą defensywę gospodarzy. 1-3, gdzie jedyną i to bardzo ładną bramkę zdobywa wyrastający na lidera drużyny Tomasz Dymnicki.
Wyjazd do Rymanowa i zwycięstwo 1-2 pcha „wilki” w tabeli ku górze. Uciekamy ze strefy spadkowej.
Nie pierwszy raz po dobrym meczu przychodzi słabszy. Przyjazd w XIV kolejce drużyny w którą zostały wpompowane duże pieniądze, ściągnięci nowi klasowi zawodnicy bo jeszcze niedawno grający na boiskach III ligi. 0-4 obiektywnie pisząc krzywdzące, bo mięliśmy swoje sytuacje nawet lepsze, od tych w jakich goście zdobywali bramki, ale może nie mieliśmy III ligowców- bardzo możliwe? Najwyższa porażka w lidze stała się faktem.
W XV kolejce jedziemy do mocnej drużyny ze Skołyszyna. Wyrównaną grę oglądaliśmy do czasu gdy poza polem karnym Maciek faulem ratował drużynę po fatalnych błędach obrońców. Gra w 10 na dużym boisku gospodarzy - to kwestia tylko rozmiarów porażki. Choć w bramce robił wszystko co można Kondzio, 4-0 i smutny najdalszy wyjazd stał się faktem.
W XVI kolejce gościmy rezerwy sanockiej stali. Katastrofalny, zabijający piłkę nożną zapis kolokwialnie pisząc „2/3” zainteresowani wiedzą o co chodzi i po dobrej grze, jednak po porażce inkasujemy 3 punkty. Choć one nie cieszą jak w Besku czy z Baligrodem.
XVII kolejka i wyjazd do Nafty Jedlicze targanej jak i nasza drużyna kłopotami kadrowymi, emocjonalnymi, wychowawczymi. Różnica polega na tym, że my jesteśmy beniaminkiem dla nas spadek to nie tragedia, dla Nafty, której kibice jeszcze niedawno szukali na mapie Grabówki, która jeszcze niedawno przygotowywała się do wkładania IV ligowych trykotów, byłoby niedomyślenia inny obrót sprawy aniżeli zwycięstwo. Co robią sędziowie widać na filmie Głowienka (znowu ta Głowienka czy to przypadek???) – Jedlicze, okradają gości z 3 punktów.
W meczu w Jedliczu 3 bramki Rumuna i 1 Mafii i powrót jest zgoła odmienny jak z Skołyszyna. (2-4)
22 punkty w 16 meczach 6 zwycięstw 4 remisy i 6 porażek to typowa drużyna środka tabeli.
Bramki strzelone 20 – stracone 24. przy braku „siły rażenia” to przyzwoity wynik. Wyniki u siebie jak i na wyjeździe takie same (3-2-3).
Przed nami długa zimowa przerwa. Wiadomo, że nowi zawodnicy zostali zaproszeni do trenowania z drużyną „wilków”. Kto ostatecznie zasili ULKS dowiemy się niebawem. Wiemy, że newralgiczną pozycją w drużynie jest atak lub można powiedzieć jego brak. Tu zapewne przydałoby się jakieś wzmocnienia, może wychowankami wypożyczonymi do innych Klubów, może młodymi perspektywicznymi zawodnikami z klubów z lig niższych (wg zasady transferowej ULKSu). Musimy uzbroić się w cierpliwość.
Jedynie co wiemy to, ze Prezes podziękował za grę Konradowi Ciskowi, przez co zwyczajnie na świecie postawił na atmosferę.
Jedno jest pewne że nawet zawodnik z „C” klasy, bo i tam gra wielu fajnych, walecznych futbolistów ma szanse spróbować swoich sił w wyższej lidze. Warunek jest jeden: musi chcieć trenować, być z drużyną, brać na siebie porażki i cieszyć się z innymi ze zwycięstw. Piłka nawet na szczeblu klasy okręgowej to miła przyjemna przygoda, którą warto zasmakować, przeżyć, żeby kiedyś po latach powiedzieć „nie straszne nam są drużyny z miast, gmin czy dużych miejscowości, z wilkiem na piersi nie można tylko troszkę chcieć, czasami się starać, z wilkiem na piersi trzeba zapier....”.
W następnej części opis zawodników którzy grali w rundzie jesiennej.